|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
|
Autor |
Wiadomość |
Miss Brightside
Dołączył: 01 Cze 2005
Posty: 389
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Lubartów/Warszawa
|
|
Wysłany: Wto 14:13, 16 Sie 2005 Temat postu: Wiara |
|
|
Postanowiłam poruszyć drażniący temat wiary w Boga. Myślę, że warto rozpocząc dyskusję na ten temat.
Oto wiadomość, którą kiedyś wysłała mi na Gadu Gadu moja koleżanka.
To śmieszne, jak prostym jest dla ludzi wyrzucić Boga, a potem dziwić
się, dlaczego świat zmierza do piekła.
To śmieszne, jak bardzo wierzymy w to, co napisane jest w gazetach, a
poddajemy w wątpliwość to, co mówi Biblia.
To śmieszne, jak bardzo każdy chce iść do nieba, pod warunkiem, że nie
będzie musiał wierzyć, myśleć, mówić, ani też czynić czegokolwiek, o
czym mówi Biblia.
To śmieszne, jak ktoś może powiedzieć "Wierzę w Boga" i nadal iść za
szatanem, który, tak a'propos również "wierzy" w Boga.
To śmieszne, jak łatwo osądzamy, ale nie chcemy być osądzeni.
To śmieszne, jak możesz wysyłać tysiałce "dowcipów" przez e-mail,
które rozprzestrzeniają się jak nieokiełzany ogień, ale kiedy
zaczynasz przesłania dotyczałce Pana, ludzie dwa razy zastanawiają się
czy podzielić się nimi.
To śmieszne, jak wiadomości sprośne, bezwstydne, pikantne i wulgarne
swobodnie przenoszą się w cyber-przestrzeni lecz publiczna dyskusja o
Bogu w szkole i w miejscu pracy jest tłumiona.
To śmieszne, jak ktoś może być zapalony dla Chrystusa w niedziele, a
przez resztę tygodnia jest niewidzialnym chrześcijaninem.
To śmieszne, że kiedy przeczytasz tę wiadomość nie wyślesz jej do zbyt
wielu osób z twojej listy adresowej, ponieważ nie jesteś pewny, w co
wierzą lub co pomysią o tobie kiedy im to wyślesz.
To śmieszne, jak bardzo mogę być przejęty tym co inni ludzie pomyślą o
mnie, zamiast tym, co Bóg pomyśli o mnie.
Myślę, że to nie wymaga mojego komentarza.
Napiszę tylko, że ja jestem bardzo wierząca i praktykująca. I jestem z tego dumna!
Zapraszam do dyskusji
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
jugolek16
Dołączył: 09 Cze 2005
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ustroń
|
|
Wysłany: Wto 14:37, 16 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
Dosyć w dużym stopniu zgadzam sie z tym co jest napisane wyżej...
Niektórzy ludzie mają "wiare" w Boga na pokaz tylko w niedziele czy bądz jakieś większe święta!
W tygodniu, codziennej szarości zapominają o NIM ...
Przypominają sobie o NIM gdy mają jakąś potrzebe i licza na JEGO pomoc
Zapominają że to ON jest naszym stwórcą i jedynym Panem, naszym OJCEM...
Przyznam się że nie jestem ideałem chrześcijanina i też mam swoje za uszami...
Niektórzy ludzie upodabniają sobie jakiegoś człowieka chcącego być równym Bogu nazywaja Go nawet Ojcem Świętym zapominając o prawdziwym i jedynym Bogu...
Bóg nie ma żadnej kopi i jest Jedyny i niepowinniśmy Go porównywać do człowieka który nawet nie jest święty-święty jest tylko Bóg i należy mu się cześć i szacunek
Pamiętaj masz tylko jednego Boga a nie dwóch!
Nieporównuj nikogo do niego...
Jestem wdzięczna mu za to że moge nadal życ na tym świecie
lecz zarazem nie mam pewności czy on naprawde istnieje...
Ale wierze w Niego
A tak skąd mam 100% pewnośc że On naprawde istnieje czy nie jest to tylko wytwór naszych przodków?
Nie będe w to dalej wnikać i rozwijać tematu pozostawie każdemu z osobna do myślenia nad tą sprawą...
I nie wstydzę się do tego co napisałam...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wegetacja
Dołączył: 02 Cze 2005
Posty: 357
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Wysłany: Wto 15:10, 16 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
Temat jest drażniący o tyle, że żyjemy w bardzo katolickim kraju, w nietolerancyjnym społeczeństwie, w którym każdy, kto ma inne poglądy niż reszta, jest wytykany palcami.
I boję się, że po tym co napiszę, może tak być też ze mną i niektórzy mogą nie chcieć mieć ze mną kontaktu ;)
Zacznę od tego, że nie jestem ateistką- wierzę w Boga. Ale nie wierzę w instytucję Kościoła. Wiem, że nie ma czegoś takiego jak osoba wierząca- niepraktykująca, ale ja mam na ten temat własne poglądy.
Nie chodzę do kościoła, bo nie czuję takiej potrzeby. Rodzice nigdy mnie do tego nie zmuszali, ale też nie zabraniali. I miałam w swoim życiu okres, kiedy naprawdę chciałam się "nawrócić" i chodzić w niedzielę na mszę jak przykładny chrześcijanin. Niestety zniechęciłam się, bo kilka rzeczy, które usłyszałam z ambony było tak głupich, że miałam ochotę odwrócić się na pięcie i wyjść. Poza tym uważam, że w kościele nie powinno wygłaszać się kazań o polityce czy dziennikarzach, a niestety jest to robione nagminnie
Wierzę w Boga (na tyle, na ile potrafię), czasem się modlę w samotności, ale nie chcę chodzić do kościoła "z poczucia obowiązku", w czasie mszy myśleć o czymś innym, a po powrocie do domu sączyć z siebie jad i obsmarowywać osoby, które w niedzielę poszły do sklepu. Tak jak robią dziesiątki dewotek, które spotkałam na swej drodze.
Nie zawsze umiem postępować zgodnie z przykazaniami i naukami głoszonymi przez Kościół, nie ze wszystkimi się zgadzam (np. kwestia antykoncepcji), ale żyję zgodnie z własnym sumieniem i myślę, że nie jestem złą osobą.
Nie jest powiedziane, że ateista jest gorszym człowiekiem od katolika. Ja zwracam uwagę przede wszystkim na to, jaką ktoś jest osobą, czy ma dobre serce i jak postępuje, a nie na jego wiarę. Szanuję ludzi bez względu na to, czy są osobami bardzo wierzącymi, ateistami czy buddystami. W ogóle nie ma to dla mnie znaczenia.
Ostatnio zmieniony przez Wegetacja dnia Wto 15:22, 16 Sie 2005, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ol
Dołączył: 01 Cze 2005
Posty: 2397
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Wysłany: Wto 15:14, 16 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
ja jestem w dokładnie w takiej sytuacji jak Wegetacja. także wierze z Boga, na tyle na ile potrafie. ale nie kościoła nie uczęszczam. rodzice mi nie karzą tego robić. po prostu nie chodze bo nie chce. czasami mam takie chwile kiedy chce tam iść bo czegoś żałuje albo mam jakiś inny powód. jednak nie potrafie tego zrobić. mimo wierze i wiem że On jest i nad nami czuwa. spotkałam sie także z osobami, które moim zdaniem robią to na pokaz. chyba że bardzo wierzą. chwilami mam wrażenie że aż za bardzo.
jeśli zaś chodzi o moją postawe do innych religi. moja mama kiedyś coś powiedziała i ja uważam że ona ma racje, tylko że niektórzy ludzie, np. terroryści, tego nie rozumieją i to do nich nie dociera. Bóg jest tylko jeden, wszyscy wierzą w jednego Boga. nie ważne jakie jest nasze wyznanie. ludzie na świecie modlą sie do jednego Boga tylko że u jednych jest on nazywany Allachem a u innych Buddą. nie wiem czy ktoś sie ze mną zgodzi w tej hipotezie, ale ja uważam że tak jest.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karoolina
Dołączył: 14 Sie 2005
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: gród Kopernika
|
|
Wysłany: Wto 15:47, 16 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
Faktycznie został poruszony bardzo ważny temat. Dla wielu moich znajomych jest to temat tabu. Nie wiem czy nie maja własnego zdania na temat wiary czy poprostu boja się o tym gadać.Może boja się,że niektórzy ich źle odbiorą tym bardziej, że Polska to bardzo mało tolerancyjny kraj. Ja musze przyznać że jestem wierząca i praktykująca czego się nie wstydze wręcz przeciwnie jestem z tego dumna. Fakt aniołem nie jestem. Wiadomo nie zawsze zachowuje się tak jak nakazuje religia, ale nikt święty nie jest. Każdy ma prawo do błędów. Wierze,że Bóg istnieje i nad nami czuwa, że o nas nie zapomina.Czasami czuję potrzebę pójścia do kościoła,do spowiedzi.Wtedy czuje się jakoś lżej. Podobnie jak dziewczyny nie mam zaufania do kościoła jako do instytucji. Wszyscy wiedzą co się dzieje wśród księży(np.pedofilia i gonienie za bogactwem). Nie mówie,że wszyscy księża tak postępują, ale jednostki, które robią to co robią sprawiają, że większość ludzi uogólnia nie tylko kościół jako instytucje ale i wiarę. Ostatnio moja koleżanka zatraciła wiare z powodu księdza. Poszła do spowiedzi, ale ksiądz nie zdążył jej wyspowiadać bo miał odprawiać msze. Ona strasznie obraziła się na księdza i stwierdziała,że do kościoła chodzić już nie bedzie. Ale przeciez do kościoła powinna chodzic dla Boga a nie dla księdza!
Nie wiem czy się ze mną zgadzacie, przecież każdy ma prawo do własnej opini tym bardziej, że temat wiary jest przez każdego spostrzegany inaczej.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mienta
Dołączył: 23 Cze 2005
Posty: 940
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Płock
|
|
Wysłany: Wto 16:15, 16 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
Jestem katloliczką i Bóg jest dla mnie bardzo ważny, choc nie mam zaufania do Kościoła, jako instytucji. Denerwują mnie ci wszyscy księża jeżdżący dobrymi samochodami i pakujący sie w politykę. Myślę, że nie tędy droga. Zbuntowałam się trochę i to przez katechetke, która mnie uczyła religii. Zawsze mówiła np.: "Musisz zaliczyc 9 pierwszych piątków miesiąca, bo Cię nie przepuszczę do bierzmowania." Albo: "Tylko spróbuj nie miec wszystkich karteczek z niedzieli". Uważam, że w Polsce ogólnie źle sie uczy religii. Na świadectwie jest ocena z relegia/etyka, a nie przypominam sobie żadnej lekcji etyki, a szkoda, bo interesuję się troche religią(nie tylko chrześcijaństwem, fajnie jest poznawac inne kultury i religie). Na katechizmach zawsze siadam w ostatniej ławce i sie nie odzywam. No ale chyba trochę odeszłam od tematu. Niie do końca zgadzam sie ze wszystkimi "nakazami" katolicyzmu. Mam swoją teorię na niektóre sprawy. Nie wiem, czy to siejakos pokrywa z byciem katolikiem. Taraz chodze do kościoła, ale nie tam gdzie jest moja parafia i katechetka mi każe,(może trochę z przekory) ale też mi sie tam nie podobał sposób w jaki ksiądz mówił kazania. Tak, czy inaczej wierzę w Boga i w to, że czuwa nad nami.
|
|
Powrót do góry |
|
|
nevermind
Dołączył: 14 Cze 2005
Posty: 708
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Wysłany: Wto 16:28, 16 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
...
Ostatnio zmieniony przez nevermind dnia Sob 22:05, 14 Sty 2012, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Little Ines
Dołączył: 13 Cze 2005
Posty: 488
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Głogów
|
|
Wysłany: Wto 16:29, 16 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
Przyznam, że i ja do kościoła nie uczęszczam. Tak zostałam wychowana. Nie potrafię inaczej i absolutnie nie jestem z tego dumna. Sądzę, iż ziarenko wiary powinno zakiełkować w duszy człowieka we wczesnym dzieciństwie, pobudzane do tego czynami oraz słowami rodziców. Moi początkowo wahali się, czy mnie ochrzcić, ale to już zupełnie inna historia .
Według mnie instytucja kapłana katolickiego nie spełnia swej roli, czym jestem szczerze zawiedziona. Tzw. "afery" plus otwarta niechęć do Bogu ducha winnego Jerzego Owsiaka, "piekielnego" Harry'ego Pottera, wspomnianej przez Wegetację antykoncepcji oraz innych spraw jest przerażająca . To szczególnie zniechęca mnie do zostania praktykującą chrześcijanką. Jedynym prawdziwym głosicielem Słowa był w moim mniemaniu Jan Paweł II. Pokój Jego duszy.
Natomiast kiedy jeżdżący Porshe proboszcz naszej parafii zachwala na ambonie ubóstwo jako jedną z dróg do zbawienia, robi mi się słabo.
Znam jedną ateistkę, którą mogę uznać za prawdziwy wzór dobroci. Żeby zdobyć fundusze na wyżywienie stadka bezdomnych zwierząt, musiała sprzedać telewizor. Wszystkich ludzi traktuje z taką samą serdecznością i ciepłem. Koleżanki oraz koledzy jej córki często mylą się i mówią do niej "mamo", bo rozumie każdego równie dobrze jak własna matka, czasem może nawet lepiej. Gdy zapytalam ją, w co wierzy, odpowiedziała: "W czyny. Same słowa nie wystarczą, by świat człowieka pokochał".
P.S: Miss, czy odniosłam dobre wrażenie, że założyłaś ten topic po przeczytaniu moich wątpliwości odnośnie bierzmowania?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kacha
Dołączył: 26 Lip 2005
Posty: 380
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Kraków
|
|
Wysłany: Wto 17:01, 16 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
Wegetacja napisał: | Temat jest drażniący o tyle, że żyjemy w bardzo katolickim kraju, w nietolerancyjnym społeczeństwie, w którym każdy, kto ma inne poglądy niż reszta, jest wytykany palcami.
I boję się, że po tym co napiszę, może tak być też ze mną i niektórzy mogą nie chcieć mieć ze mną kontaktu ;) | dokładnie,sadzę że nasz kraj w większości nie jest tolerancyjny,wzięło się to z naszej sarmackiej historii i tkwi w nas do dziś,temat wiary jest drażniący poniewaz nie potrafimy o tym rozmawiać ja osobić znam tylko dwie osoby z którymi tak szczerze o tym pogadałam,ja jestem absolutnie tolerancyjna i nie ma dla mnie znaczenia kto w co lub kogo wierzy,przytoczyłam słowa wegetacji bo prawie są identyczne to tego co chciałam napisać
Wegetacja napisał: | Zacznę od tego, że nie jestem ateistką- wierzę w Boga. Ale nie wierzę w instytucję Kościoła. Wiem, że nie ma czegoś takiego jak osoba wierząca- niepraktykująca, ale ja mam na ten temat własne poglądy.
Nie chodzę do kościoła, bo nie czuję takiej potrzeby. | ja także wierzę w Boga i właściwie uważam się za katoliczkę praktykującą,przez jakis czas nie chcialam chodzić do kościola bo jak słyszalam księży z mojej parafii to burzyłam się,teraz uczęszczam bo stwierdziłam że będę chodzic dla Boga a nie dla kapłanów Wegetacja napisał: | Rodzice nigdy mnie do tego nie zmuszali, ale też nie zabraniali. | moi rodzice gdy bylam mała chodzili ze mną do kościoła ale odkąd sama zaczelam podejmowac decyzje nie namawiaja mnie ani nie zmuszaja,chodze gdy mam ochote i potrzebe Wegetacja napisał: | I miałam w swoim życiu okres, kiedy naprawdę chciałam się "nawrócić" i chodzić w niedzielę na mszę jak przykładny chrześcijanin. Niestety zniechęciłam się, bo kilka rzeczy, które usłyszałam z ambony było tak głupich, że miałam ochotę odwrócić się na pięcie i wyjść. Poza tym uważam, że w kościele nie powinno wygłaszać się kazań o polityce czy dziennikarzach, a niestety jest to robione nagminnie | w mojej parafii jest wielu takich ksieży,jeden z nich na pasterce wygłosił długie kazanie o postkomunistach,nie powinno się mieszac polityki i religii,kościół to nie miejsce do zalatwiania takich spraw,zresztą moim zdaniem wielu księzy ma za długie kazania,czy oni nie widza ze 90 %wiernych myśkli o czymś innym?
Wegetacja napisał: | Nie zawsze umiem postępować zgodnie z przykazaniami i naukami głoszonymi przez Kościół, nie ze wszystkimi się zgadzam (np. kwestia antykoncepcji), ale żyję zgodnie z własnym sumieniem i myślę, że nie jestem złą osobą. | ja także z niektórymi się nie zgadzam,z kwestia antykoncepcji lub homoseksualistów,dlatego sama zaczynam wątpić czy moge uważać się za katoliczkę,raczej tak...ja po prostu inaczej niektóre sprawy rozumiem
Wegetacja napisał: | Nie jest powiedziane, że ateista jest gorszym człowiekiem od katolika. Ja zwracam uwagę przede wszystkim na to, jaką ktoś jest osobą, czy ma dobre serce i jak postępuje, a nie na jego wiarę. Szanuję ludzi bez względu na to, czy są osobami bardzo wierzącymi, ateistami czy buddystami. W ogóle nie ma to dla mnie znaczenia. | zgadzam się z tobą,nie liczy się dla mnie czyjas wiara,chodzi tu o charakter,zgadzam się w tek kwestii z aktorem Nowickim,nie chodzi tu oto kto w jakiego Boga wierzy,tylko o samą istote lub ideę,żeby miec jakies wartości,kierunek w życiu i postępowac godnie z własnym sumieniem.Dla mnie nie ma znaczenia czy ktos jest Żydem,ateistą lub wyznawcą jakiejkolwiek innej religii dopóki nie krzywdzi drugiego człowieka dlatego razą mnie różnego rodzaju sekty,ale tylko te które sa nastawione na czynienie tzw. zla
uwazam ze jest zbyt mało księży którzy potrafia rozmawiac na nurtujące nas tematy,mój ksiądz zawsze sie obrażał gdy podważałam jego opinie.W swoim życiu spotkałam tylko 2-óch wspanialych księzy.
I zgadzam się z nevermind że lepszy jest dobry ateista niz zły chrześcijanin
|
|
Powrót do góry |
|
|
leeloo88
Dołączył: 19 Cze 2005
Posty: 438
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Tarnowskie Góry (Katowice)
|
|
Wysłany: Wto 17:09, 16 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
Zostałam wychowana w niby-katolickiej rodzinie. Niby, bo nikt u mnie w domu do kościoła nie chodzi. Ja do pewnego wieku chodziłam - sama, z koleżankami... W pewnym momencie, stwierdziłam jednak, że nic mi to nie daje. Coniedzielne uczęszczanie na msze św. traktowałam jak przykry obowiązek. Zrezygnowałam z tego zupełnie i myślę, że postępuję bardziej w porządku teraz, niż wtedy, gdy chodziłam do kościoła i udawałam przykładną katoliczkę. Mnie, do chodzenia na msze nikt nigdy nie zmuszał, nikt mi też nigdy tego nie zabraniał. Miałam wybór - wybrałam. Mam chyba tak samo jak Wegetacja. Łapię się bardzo często na tym, że myślę o Bogu jak o prawdziwej osobie, czyli w Niego wierzę. Jednak zupełnie nie przekonuje mnie kościół, ani Ci co mu służą (jedynie Jana Pawła II darzę wielkim i prawdziwym szacunkiem).
Nie wydaje mi się żebym była złą osobą, dlatego tylko, że nie uczęszczam na msze.
Denerwuje mnie jeszcze fakt, że osoba, która została wychowana w katolickiej rodzinie i która potem przejdzie na inną wiarę, jest uznana za osobę grzeszną. Każda osoba powinna mieć całkowite prawo do wyboru religi w jaką chce wierzyć, bez ogłaszania go grzesznikiem po takiej zmianie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
MrsBovary
Dołączył: 11 Lip 2005
Posty: 569
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Hidden Place;)
|
|
Wysłany: Wto 17:16, 16 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
Ja powiem tylko tyle...szukam...
A podobno kto szuka, ten wierzy.
|
|
Powrót do góry |
|
|
wege
Dołączył: 23 Cze 2005
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Wysłany: Wto 19:27, 16 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
Miss, poruszyłaś trudny temat, przynajmniej dla mnie niełatwy...
Temat niełatwy, bo mimo iż wiara w Boga z reguły przychodzi ludziom bez większych problemów (wiara w życie po śmierci pomaga pogodzić nam się z odejściem najbliższych, a nam samym pomaga przygotować się na własną śmierć, łatwiej jest odnaleźć sens życia, gdy w coś wierzy), to schody zaczynają się, gdy trzeba coś dla tego Boga poświęcić...Gdy trzeba przestrzegać przykazań, chodzić co niedzielę do kościoła, spowiadać się, zgadzać się z tym co mówi kościół...Jeśli chodzi o mnie...Nie mogę przyjmować komunii, bo żyję w grzechu, a do rozgrzeszenia potrzeba postanowienia poprawy...Jak mówiłam dla mnie sprawa mojej wiary to temat trudny...Do 17 roku życia chodziłam do kościoła co niedzielę, chyba z przyzwyczajenia. Aż coś we mnie pękło - miałam dość cotygodniowej mszy odbębnionej przez księży z mojej parafii, żygać mi się chciało od bezmyślnych kazań, w których nie były poruszane ważne problemy kościoła, z jaki musi poradzić sobie na początku XXI wieku. Co tydzień to samo, żadnej refleksji... Miałam dość spowiedzi, która trwała 3 minuty i kończyła się dla wszystkich (jak podejrzewam) tą samą pokutą (typu :zmów Ojcze nasz...), spowiedzi, która nie pomagała rozwiązać problemów, która nie była dialogiem, tylko monologiem z mojej strony. Dlatego rozumiem dziewczyny, które wypowiedziały się powyżej, wiem, żę są rozczarowane. Kościół powinien wyjść do młodych ludzi, myślę, że nie powinien bać się reform (nie chodzi o to, żeby było wygodniej, ale o to, że jeśli nic się nie zmieni, to ludzie przestaną rozumieć kościół (i na odwrót)
Na szczęście nie we wszystkich kościołach jest tak samo. Miałam to szczęscie, że trafiłam do Krakowa, do ojców Dominikanów, mądrych, mających coś ważnego do przekazania, otwartych na młodych ludzi...Gdzie każde kazanie ma jakiś sens, nie mówi się o polityce, ale o Biblii. Spowiedź to rozmowa, choć czasem bardzo trudna. Chciałabym, żeby w 'osiedlowych kościołach" też tak było.
Choć nadal nie chodzę do kościoła w każdą niedzielę, nie przyjmuję komunii, to mam nadzieję, że kiedyś się to zmieni...
Muszę dodać, że to co działo się w Krakowie zaraz po śmierci Papieża czy w trakcie jego choroby, było niesamowite - tłumy ludzi (choć był to pewnie "owczy pęd") śpiewających, modlących się. Jeszcze nigdy nie przeżyłam czegoś takiego, nigdy nie czułam takiej więzi z innymi, obcymi ludźmi.
Mam nadzieję, że to co napisałam jest w miarę zrozumiałe...Ciężki temat...
|
|
Powrót do góry |
|
|
wege
Dołączył: 23 Cze 2005
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Wysłany: Wto 19:53, 16 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
aha, polecam artykuł w ostatnim "Przekroju" - o spowiedzi.
|
|
Powrót do góry |
|
|
realka
Dołączył: 03 Cze 2005
Posty: 376
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Toruń
|
|
Wysłany: Wto 19:57, 16 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
Może to co zaraz powiem, spowoduje, że się ode mnie odwrócicie, ale ja uważam się za ateistkę, do Kościoła nie chodzę.. na mszy ostatnio byłam jakieś dobre parę lat temu.. tak mnie wychowano. I nie wstydzę się tego. Pomimo wszystko, podobnie jak MrsBovary, szukam.. szukam i szukam, może się kiedyś doszukam..
|
|
Powrót do góry |
|
|
nieważne kto
Naczelna Wrona Kracząca
Dołączył: 11 Cze 2005
Posty: 4181
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Wysłany: Wto 20:34, 16 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
piszę to przed przeczytaniem innych wypowiedzi
Wiara jest człowiekowi bardzo potrzebna ale nie musi się wyrażać bezwzględnym praktykowaniem ( na przykładzie sąsiadów - obowiązkowa msza a potem coniedzielna awantura w rodzinie itp. ).
Kościół nie nadąża za zmianami cywilizacyjnymi :
- kulturą i sztuką ( np. jeśli Harry Potter (literacka magia?) to samo zło zasługujące na zajęcie w tej sprawie stanowiska Watykanu czyż nie należałoby również potępić Śpiącej Królewny nie wspominając już o krasnoludkach?),
- współczesnym trybem życia człowieka (mam znajomych mieszkających na wsi, którzy od lat przeważnie w sobotę o świcie wychodzą w góry i wracają w niedziele późnym wieczorem - czy powinni zrezygnowac z tego dla uczestnictwa w mszy? znajoma miała z tego powodu problemy z zostaniem chrzestną)
- stosunkiem do zwierząt i środowiska naturalnego (nie angażuje się w akcje na rzecz środowiska, utrzymanie schronisk dla zwierząt itp. , może to głupie ale ja chyba nigdy w żadnej parafii pieska nie widziałam... )
Boję się sekt, fanatycznej wiary i braku tolerancji
Lubię moment, w którym mam poczucie więzi z innymi uczestnikami mszy ale to mija zaraz po wyjściu z kościoła, niestety .
Uwielbiam muzykę w kościele, dźwiek organów, chóry kościelne (dobre), Polacy nie są zbyt muzykalni ale msze w południowych krajach to fantastyczne "koncerty" , kiedyś w niewielkiej miejscowości we Włoszech byłam na dwóch mszach pod rząd dla ... muzyki
... no, to teraz idę czytać co inni napisali na ten temat ....
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mienta
Dołączył: 23 Cze 2005
Posty: 940
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Płock
|
|
Wysłany: Wto 21:00, 16 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
[quote="wege"]Muszę dodać, że to co działo się w Krakowie zaraz po śmierci Papieża czy w trakcie jego choroby, było niesamowite - tłumy ludzi (choć był to pewnie "owczy pęd") śpiewających, modlących się. Jeszcze nigdy nie przeżyłam czegoś takiego, nigdy nie czułam takiej więzi z innymi, obcymi ludźmi. [quote]
No właśnie... w tych dniach u mnie w mieście działo sie równiez coś niezwykłego. Nawet w szkole na przerwach panowała jakaś przerażająca cisza(przynajmniej ja tak to odczułam). Teraz - kiedy emocje juz trochę opadły, znowu wszystko wróciło do "normy". Wiadomo - nie wszystkich złodzieji, marderców, gwałcicieli ta śmierc nawróciła, ale jeśli chociaż jednen postanwił sie zmienic,to nie byla to "śmierc bez sensu". Jan Paweł II, jako napewno jedyny w Kościele potrafił tak kochac młodzież i był tak bardzo kochany. Pamiętajmy o Nim i nie zatracmy tego, co nam bardzo wartościowego przekazał.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Arnika
Dołączył: 25 Lip 2005
Posty: 645
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
|
Wysłany: Wto 21:07, 16 Sie 2005 Temat postu: "wiara" |
|
|
ja popieram i Wegetcje i Olcie. Ja również wierzę w Boga ale nie popieram tego co robi kosciół. Jestem po prostu Chrześcijanka ale nie Katolikiem. A jezeli chodzi o rózne poglady to nie obchodzi mnie to czy ktoś jest ateista, katolikiem, wyznawca jechowy czy kim kolwiek innym . Ja lubię ludzi a nie ich wiarę. I zadaję się z Nimi bo pasuje mi ich sposob bycia . Ale ja z natury jestem tolerancyja a jak slysze ze ktos kogos wytyka palcami bo jest innej wiary lub orientcji sexualnej to jestem tym tylko poirytowana i wydaje mi się to żałosne .
To będzie na razie na tyle , qrcze ale się dzisiaj rozpisałam
|
|
Powrót do góry |
|
|
nevermind
Dołączył: 14 Cze 2005
Posty: 708
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Wysłany: Wto 21:11, 16 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
Mienta napisał: | Wiadomo - nie wszystkich złodzieji, marderców, gwałcicieli ta śmierc nawróciła, ale jeśli chociaż jednen postanwił sie zmienic,to nie byla to "śmierc bez sensu". Jan Paweł II, jako napewno jedyny w Kościele potrafił tak kochac młodzież i był tak bardzo kochany. Pamiętajmy o Nim i nie zatracmy tego, co nam bardzo wartościowego przekazał. |
Ja śmierć Papieża przeżyłam po cichu, nie manifestując bólu, co mi wiele osób miało za złe.
Natomiast bardzo mnie zabolały komentarze moich dwóch koleżanek (ateistek coprawda - ale to nieistotne, bo ateiści to też ludzie i też to przeżywali), które stwierdziły, że tak naprawde to On nic nie zrobił tylko siedział w tym Watykanie i (cytuję) "miał złote kible".
|
|
Powrót do góry |
|
|
wege
Dołączył: 23 Cze 2005
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Wysłany: Wto 21:17, 16 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
nevermind napisał: | stwierdziły, że tak naprawde to On nic nie zrobił tylko siedział w tym Watykanie i (cytuję) "miał złote kible" |
chyba trzeba odróżnić ateistów od ludzi czytających antyklerykalne pisemka typu...(tytuły uleciały mi z głowy). Żal mi takich ludzi, bo nawet nie zdają sobie sprawy z tego co tracą i nie mają pojęcia o czym mówią...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Miss Brightside
Dołączył: 01 Cze 2005
Posty: 389
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Lubartów/Warszawa
|
|
Wysłany: Wto 23:26, 16 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
Jeżeli chodzi o Kościół... hmm myslę, że wiele zależy od księży ktorych spotykamy w swoim życiu.
Swojego czasu, jak kilka z Was traktowałam Kościół jako insytucję, buntowałam się, wychodziłam z domu na mszę, ale nie dochodziłam do Kościoła. Rok temu w wakacje razem z moją przyjaciółką chciałysmy tanio spedzić razem czas, jedyną opcją była Oaza - 350 zł, Małe Ciche pod Zakopanem, nikt nas nie zna... pełnia sczęścia. Stwierdziłysmy, ze mozmey sie pomeczyć, ale fajnie spedzimy czas. Ale mogę smialo powiedziec, ze te dwa tygodnie to ogromny przełom w moim duchowym zyciu. Zaczne od ksiedza... kurcze, nigdy nie spotkałam takiego człowieka. Nie przysypiałam na maszy, codzienna liturgia była prawdziwym spotkaniem z Bogiem. Wieczorne czuwania... wiem to może zabrzmieć głupio, ale czuło się obecność Ducha Świętego... To były cudowne chwile. Razem z Magdą (tak ma na imię ww przyjaciółka) zmieniłysmy sie bardzo. Teraz troszke emocje opadly, ale wiara zostala. Pomimo, iz dopadaja mnie chwile zawachania, wiem, ze wiem komu moge zawierzyc swoje zycie.
A ksieza potrafią byc super.
Z pewnym młodym diakonem Piotrem codziennie czytaliśmy Przekrój i prowadziliśmy polityczne dyskusje, z innym graliśmy w piłkę, jeszcze inny przyjechał do nas na motorze marki Yamaha ubrany w skórzane spodnie i popalał waniliowy tytoń w swojej fajce.
Mam tez znajomego ksiedza, ktory słucha Green Day, Gwen Stefani, ostatnio dyskutowałam z nim na temat polskiego hip-hopu, a nawet załatwił mi moją ukochana gitarę elektryczną od - cytuję - kumpla.
Media kreują księzy jako żądnych pieniędzy, spedalonych facetów. Są i tacy. Tylko przez ten wizerunek ludzie nie mają ochoty (i wcale się nie dziwie) na jakikolwiek kontakt z Kościołem...
Człowiek jest tylko człowiekiem, istotą grzeszną. Ale Bóg dał nam dobry wybór, żebyśmy mogli podejmowa decyzje. Ponosimy często konsewencje naszych wyborów, ale z tego tez płynie nauka - bo przecież uczymy się na błędach. I ja tez nie zgadzam się z niektórymi naukami Kościoła - antykoncepcja, homoseksualizm (chociaż jestem przeciwko adopcji dzieci przez pary homoseksualne), ale nie tępię go za to. Przecież nigdy nie jest tak, że zgadzamy się na wszystko. Nie żyję zgodnie z przykazaniami, ale staram sie jak moge, zeby moje zycie było dobre.
I wiem, ze wiele z Was pomysli o mnie hmm conajmniej dziwnie, ale tak jak napisałam - nie wstydze się tego, idę do Katolickiej szkoły, a co niedzielę jestem w Kościele. I jestem z tego dumna!!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kacha
Dołączył: 26 Lip 2005
Posty: 380
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Kraków
|
|
Wysłany: Śro 0:58, 17 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
nie Miss to nie jest dziwne,ja tegorocznego sylwestra spędziłam na wyjeździe kościelnym w Łowiczu,szczerze przyznam że na poczatku pojechalam tam bo nie mialam innej opcji,to albo siedzenie w domu.Na początku byłam negatywnie nastawiona,dojechalam dzien przed Sylwestrem,cały dzień spedzilismy na modlitwach,ale one nie były organizowane tak sobie,oprawa była naprawdę piękna,w dodatku jeszcze nigdy nie byłam na tak wzruszającej Drodze Krzyżowej,a Sylwester był super,od 20 wieczorem do 7 rano non-stop byłam na parkiecie,księża tańczyli wraz z nami,oraz siostra zakonna.ten przykład pokazuje że można dotrzeć do młodziezy trzeba tylko trochę chęci,a niektórym tej chęci brak.
Teraz negatywny przykład,przygotowywałam reportaż o Świętach Bożego Narodzenia do radia szkolnego,poszłam z kolezanką do mojej parafii,zadzwoniłam domofonem do ksiedza który mial opinie niezwykle sympatycznego,poprosiłam go o pomoc a on wydarł się na mnie żebym poszła do proboszcza,w lekkim szoku zadzwoniłam do proboszcza a on ku mojemu zdziwieniu stwierdził że nic nie wie na temat Świąt Bożego Narodzenia przeżyłam totalny szok,mój katecheta tez nie mial ochoty pomóc,a potem dziwią się księża że coraz mniej osob anagazuje się w życie mojej parafii
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mazurska Dziołcha
Dołączył: 01 Cze 2005
Posty: 2444
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Wysłany: Śro 7:44, 17 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
Kościół to tylko instytucja?
|
|
Powrót do góry |
|
|
jugolek16
Dołączył: 09 Cze 2005
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ustroń
|
|
Wysłany: Śro 13:08, 17 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
Każda/każdy z nas wierzy w to co chce i w to co mu się podoba!
I powinienna się z tego cieszyć ponieważ to jest każdej z osobna decyzja na pewno przemyślana i rozsądna!Po przez ten sposób wyraża swoje uczucia i swoje zdanie!I tak powinno być...
|
|
Powrót do góry |
|
|
jugolek16
Dołączył: 09 Cze 2005
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ustroń
|
|
Wysłany: Śro 13:10, 17 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
Przepraszam za błąd
*powinna
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mienta
Dołączył: 23 Cze 2005
Posty: 940
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Płock
|
|
Wysłany: Śro 14:34, 17 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
Chciałabym byc w tak pewnej sytuacji jak Ty, Miss. Niestety narazie jestem trochę rozbita. Do wiary trzeba dojrzec. Mam nadzieję, że uda mi sie kiedyś w pełni osiągnąc tą dojrzałośc duchową, a narazie chyba jestem w okresie burzy hormonów, więc pewnie to troche potrwa.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|
|