|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
|
Autor |
Wiadomość |
tasha
Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: inowrocław
|
|
Wysłany: Sob 11:08, 06 Sie 2005 Temat postu: PRZYJAŹŃ, PRAWDZIWA CZY FAŁSZYWA, CZY W OGÓLE ISTNIEJE? |
|
|
bardzo chętnie "wysłucham" waszych komentarzy. ja praktycznie nigdy nie miałam szczęścia w przyjaźni. pierwszy raz płakałam przez "przyjaciółkę" w 2 klasie podstawówki potem też same rozczarowania. wydaje mi się, że prawdziwą przyjażń trudniej znależć niż miłóść poza tym wierzę, że prędzej znajdę przyjaciela niż przyjaciółkę. może po prostu mam pecha do ludzi. teraz też mam przyjaciółkę, ale czy ta przyjaźń przetrwa? już spotkałó mnie pierwsze rozczarowanie zamiast na koncert Sławka w Toruniu:P moja przyjaciółka woli iść na impreze kończącą wakacje . ja bym mogła tu i tu. jestem z ina więc rodzice nie puszczą mnie samą pociągiem i na koncert nie przyjadę. w ogóle wydaje mi się,że przyjaźń damsko męska jest możliwa. mam jednego kolegę/przyjaciela na którym mogę na prawdę polegać. jak rodzice mu pozwolą i znajdzie kogoś chętnego to możę z nim przyjadę do Torunia . ostateczną odpowiedż da mi do 15 sierpnia. tak w ogóle to liczę na to,że poznam nowych przyjaciół w tech wecie. będę mieszkać w internacie gdzie łatwiej się zawiera przyjaźnie . wydaje mi się żę przyjaźń to bardzo specyficzne uczucie. każdy jednocześnie jest egoistą i chciałby jak najlepiej dla siebie a z drugiej strony jast ta druga osoba której nie chcemy zranić ale najlepie jak by to ona dostosowała się do nas. może ten opis bardziej przypomina miłość ale dla mnie nie bo miłość jest sztuką kompromisów i znalezienia współnago dobra, czegoś co pozwala nam żyć razem przez lata. tak więc chętnie usłyszę wasze opinie
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Kacha
Dołączył: 26 Lip 2005
Posty: 380
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Kraków
|
|
Wysłany: Sob 11:32, 06 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
W sumie to też kilkakrotnie rozczarowalam się na ludziach ale teraz patrząc na to z dystansem to nawet dobrze ze tak sie stało,na wlasnych błedach mozna wiele sie nauczyc.Teraz jak już jestem starsza to potrafie rozwiązywac problemy zwiazane ze znajomymi.Bo tak naprawdę troche za krótko się znam z moja kolezanką zeby nazwać ja przyjaciółka od jakiś (3 lat)i chociaz spedzam z nia najwiecej czasu to jest moja bardzo dobra kolezanka czas pokaze co z tego wyniknie,mam kilku dobrych znajomych i wlaściwie taka fajna brygada jest niezastopiona.Ta tzw. przyjaźń wymaga kompromisów bo nigdy nie jest jak w bajce,zawsze pojawią się problemy i niesnaski ale w końcu jeżeli dwie osoby łączy przyjaźń...ta prawdziwa...to do zgody wystarczy jeden krok.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mienta
Dołączył: 23 Cze 2005
Posty: 940
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Płock
|
|
Wysłany: Sob 11:53, 06 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
Kiedyś bardzo przejechałam się na pewnej osobie i od tamtego momentu zupełnie zmieniłam podejście do słowa "przyjaźń". Nie ma chyba definicji tego słowa. Podchodzę do ludzi z dużym dystansem i chociaż łatwo nawiązuję nowe znajomości, jestem ostrożna. Nie chciałabym żeby powtórzyła się sytuacja sprzed kilku lat. Niestety rzadko kto mnie rozumie i był taki czas, że sie kompletnie zamknęłam. Chyba lepiej dogaduję się z facetami i mam paru dobrych kumpli i moją ukochana PRZYJACIÓŁKĘ(wiem napewno że mogę z czysty sumieniem ja tak nazwac), zawszę moge na mnie liczyc. Przekonałam się, że prawdziwego przyjaciela poznaje się w biedzie. To w 100%ach prawda. Mam grupkę ludzi, z którymi przebywam na codzień i dobrze czuje sie w ich towarzystwie. Akceptują mnie taka jaka jestem i za to ich uwielbiam. POZDROOO KOCHANI :*
|
|
Powrót do góry |
|
|
Miss Brightside
Dołączył: 01 Cze 2005
Posty: 389
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Lubartów/Warszawa
|
|
Wysłany: Sob 22:34, 06 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
Hmm na wstępie zaznacze, że nigdy nie skreśliłabym przyjaciółki która wolałaby spędzać czas w innym miejscu niż ja. Podobno "przyjaźń to jedna dusza w dwóch ciałach"(Tadeusz Kotarbiński), to przecież każda z połówek powinna byc sobą, nawet jeżeli jej upodobania różnią się od upodoban tej drugiej.
Po drugie nie do końca wierzę w przyjaźń damsko-męską. Można się kumplować, można i się zwierzać. Ale jak się spędza dużo czasu z przyjacielem (płci przeciwnej) to ktoraś ze stron chociaż przez chwilę będzie coś czuła do tej drugiej. Jestem pewna.
Po trzecie - w przyjaźń wierzę, myślę, że gdyby nie ona byłoby nam bardzo trudno. Nie lubię nadużywać słowa przyjaciel. Tym nie można szastać tak samo jak miłością. Ale nigdy w przyjaźń nie zwątpie, a swoim przyjaciołom - zarówno poznanym na forum jak i tym z życia codziennego pragnę podziękować za to, że są :*
Ostatnio zmieniony przez Miss Brightside dnia Pią 11:18, 12 Sie 2005, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
bunia
Redaktor Strony
Dołączył: 08 Lip 2005
Posty: 4532
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: 100lica
|
|
Wysłany: Nie 0:09, 07 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
przyjaciel nie musi przejść jakiegokolwiek stażu - to, jak długo zna się kogoś nie determinuje "przydatności" osoby w charakterze
jest niewiele osób, które mogę bez wahania nazwać tym mianem. jako młoda osoba miałam wiele koleżanek, znajomych ale żadnej przyjaciółki. dzięki temu nie zaznałam goryczy zawodu.
masz rację miss b., w relacjach damsko-męskich przyjaźń to fikcja. zawsze w podtekście jest fizyczne zainteresowanie... przetestowałam ale zawsze bardzo fajnie dogadywałam się z chłopakami/facetami (czasami żałuję, że urodziłam się dziewczynką )
|
|
Powrót do góry |
|
|
Little Ines
Dołączył: 13 Cze 2005
Posty: 488
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Głogów
|
|
Wysłany: Nie 0:24, 07 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
Buniu, czy Ty wiesz, że ja mam tak samo? Tylko że nigdy nie żałowałam, iż jestem dziewczyną .
Swoją drogą... sądzę, że przyjaźń potrafi być nawet bardziej wartościowa niż miłość, o ile jest to PRAWDZIWA przyjaźń (często niesłusznie określa się tym mianem robienie do siebie słodkich oczu, a następnie wzajemne obgadywanie się za plecami...czyli system tzw. "przyjaciółeczek" ). Niestety, namiętność i romantyzm wygasają, a przyjaźń jest formą porozumienia dusz i ma szansę trwać wiecznie... ponieważ akceptujemy człowieka takim, jakim jest, nie idealizujemy go, będąc pod wpływem silnych emocji.
Narazie nie było mi dane zaznać uroków i wad takiego układu, to tylko takie gdybanie...
|
|
Powrót do góry |
|
|
mcgee
Dołączył: 10 Cze 2005
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Śląsk
|
|
Wysłany: Nie 1:23, 07 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
Wszystkie macie racje. Racje w takim sensie jakim ja rozumuje . Przyjażń i miłośc damsko - męska w miom mniemaniu muszą iść w parze. Tak samo jak nie ma miłości bez przyjażni tak nie ma przyjaźni bez miłości.
Przyjaźń sama w sobie jak to napisała Bunia nie potrzebuje stażu ani żadnych testów. Wiadomo, że można źle ulokować swoje uczucia i się na tym przejechać. Ale właśnie moim zdaniem na tym to wszystko polega by w końcu po wielu "pudłach" trafić na tą osobę, którą można nazwać przyjacielem z wszystkimi konsekwencjami jakie to słowo ze sobą niesie. Troszke mi to chaotycznie wyszło - wybaczcie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Laura_90
Dołączył: 02 Cze 2005
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Poznań
|
|
Wysłany: Nie 11:59, 07 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
Przyjaźń... Prawdziwa przyjaźń... Istnieje.
Sądziłam, że mam przyjaciółkę... Taką na dobre i na złe, bez względu na wszystko. Sądziłam, że naszej przyjaźni nie osłabi żaden czas, nie złamie żaden człowiek, nie zniszczy żadna siła. Że mimo, różnic, które nas dzieliły, jesteśmy bratnimi duszami, dwiema połówkami jabłek... Wierzyłam w to. Ale czasem wiara zawodzi. To były tylko moje romantyczne i naiwne wyobrażenia. Niestety skończyło się to łzami, zawodem, upadkiem wiary w człowieka... Rozczarowanie - takie, którego nigdy się nie zapomina, które mimo upływającego czasu wciąż boli... I zastanawia...
Ale i tak nadal wierzę, że gdzieś tam na świecie jest istota, której szukam, i której potrzebuję... I która czeka na mnie. A może już ją znam, może ona jest gdzieś obok, tylko ja jeszcze o tym nie wiem...
Tak, oczywiście, mam kilka koleżanek. Ale nie odważyłabym się jeszcze nazwać ich PRAWDZIWYMI przyjaciółkami... I nie chodzi mi o czas, od jakiego się znamy, czy "przyjaźnimy"...
Jest taki cytat: "Przyjaciel, to ten, który przychodzi, gdy cały świat odchodzi"... W odniesieniu do przyjażni - jest to dla mnie najważniejsza zasada. Uważam, że prawdziwego przyjaciela nie poznaje się po tym, że jest obok Ciebie, gdy Ty przeżywasz najszczęśliwsze chwile swego życia, gdy Twojej głowy nie zaprzątają żadne troski ani zmartwienia. Tak, oczywiście - po tym też. Ale ten PRAWDZIWY jest z Tobą, gdy cały Twój świat się sypie, gdy trzaskasz drzwiami, rzucasz talerzami... A on przy Tobie jest i trwa. I nie zniechęca się. A jeśli wtedy nie ma obok Ciebie nikogo, komu mógłbyś się wyżalić i wypłakać - czy to jest przyjaciel???
Zgadzam się z Mientą - mie ma defincji słów <PRAWDZIWY PRZYJACIEL> Każdy z nas wyobraża sobie tego wymarzonego zupełnie inaczej. Jeden pragnie takiego, z którym mógłby późnym wieczorem, przy herbacie porozmawiać o "Małym księciu", a drugi takiego, z którym mógłby potańczyć, pożartować, pośmiać się. Jeszcze inny szuka złotego środku. I żaden z tych wariantów przyjaciół nie jest zły.
PRAWDZIWA PRZYJAŹŃ NIE ZNA SŁÓW - BRAK ZAUFANIA, ZAKŁAMANIE, NIESZCZEROŚĆ, NUDA, WSPÓLNE MILCZENIE ( ALE TAKIE, KIEDY DWOJE LUDZI NIE MA O CZYM POROZMAWIAĆ).
A co do przyjaźni damsko - męskiej... I ja uważam, że taka przyjaźń nie istnieje. Sądzę, że zawsze po jakimś czasie, któraś ze stron zapragnie czegoś więcej.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ol
Dołączył: 01 Cze 2005
Posty: 2397
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Wysłany: Nie 12:07, 07 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
ja też sie pare razy przejechałam na ludziach. ale niestety jestem taka, że czasem za bardzo obdarzam kogoś zaufaniem. ale teraz zauważyłam, że już nie wierze we wszystko co ktoś powie. jestem takim niewiernym Tomaszem - póki mi ktoś nie pokaże, nie udowodni to nie uwierze. nie wiem czy prawdziwa przyjaźń istnieje, z prostej przyczyny. nigdy nie miałam przyjaciółki ani przyjaciela.
|
|
Powrót do góry |
|
|
lala
Dołączył: 05 Lip 2005
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Wysłany: Nie 12:37, 07 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
Ja mam przyjaciół ... paznałam ich wlaśnie tutaj ... znam wiele ich wad ale myśle że zalety są w człowieku najważniejsze PRAWDZIWYCH przyjaciół nie powinno się oceniać tylko na zasadzie "czy pojedzie ze mną tam gdzie chce" ... każda z osób trwających w przyjaźni czuje co innego ... wierzy w inne ideały ... ale są gotowe do poświęceń Więc nie należy nazywać zawodem odmiennych zdań bo ta druga osoba czuje to samo ... ona nie jest z kamienia
|
|
Powrót do góry |
|
|
paula007d
Dołączył: 30 Cze 2005
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Parczew (koło Lublina)
|
|
Wysłany: Nie 13:02, 07 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
ja nie mam prawdziwej przyjaciółki której mogłabym się zwierzyć hmm...... jaki ten świat jest dziwny, niektórzy mają wielu przyjaciól a ja nie mam żadnego !!!!!
|
|
Powrót do góry |
|
|
tasha
Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: inowrocław
|
|
Wysłany: Nie 15:16, 07 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
nie skreślam mojej przyjaciółki tylko się trochę na niej zawiodłam, a poza tym już mi trochę przeszło wierzę, że nasza przyjażń przetrwa( mam przynajmniej taką nadzieję ) bo to coś wspaniałego
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wegetacja
Dołączył: 02 Cze 2005
Posty: 357
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Wysłany: Nie 15:40, 07 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
Nie wiem, co oznacza słowo „przyjaźń”. Nie będę tu sypać frazesami, że przyjaciel to ktoś, na kogo zawsze można liczyć i tak dalej... Mam kilka dobrych koleżanek, którym w razie potrzeby (i możliwości) zawsze pomogę, łączy nas sympatia, lojalność i szczerość, ale czy to jest przyjaźń..? Raczej jestem powściągliwa w używaniu takich słów.
Wydaje mi się, że jakaś bardzo bliska osoba nie jest mi potrzebna. Swoje problemy rozwiązuję sama, zwykle nie czuję potrzeby zwierzania się drugiej osobie. Mam taki problem, że nie potrafię zadzwonić do kogoś "tak bez powodu", żeby sobie poplotkować i dowiedzieć się co tam słychać, kilkugodzinne gadanie o bzdetach mnie męczy. Z tego powodu ciężko jest mi utrzymać bliższą znajomość..
Chyba po prostu nie umiem się z nikim przyjaźnić, bo ludzie wymagają zbyt wiele... A zwłaszcza dziewczyny ;)
Boleję nad tym, bo przyjaźń między mężczyznami wygląda całkiem inaczej. Kobiety potrzebują ciągłych kontaktów, ich przyjaźń jest nietrwała i łatwo się rozsypuje. Obrażają się o byle co i zamiast wyjaśnić sprawę, stroją fochy lub obgadują się za plecami ;)
Faceci dadzą sobie po mordzie, a potem pójdą na piwo. I to jest piękne ;)
|
|
Powrót do góry |
|
|
bunia
Redaktor Strony
Dołączył: 08 Lip 2005
Posty: 4532
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: 100lica
|
|
Wysłany: Nie 15:55, 07 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
Wegetacja napisał: | Chyba po prostu nie umiem się z nikim przyjaźnić, bo ludzie wymagają zbyt wiele... A zwłaszcza dziewczyny ;)
Boleję nad tym, bo przyjaźń między mężczyznami wygląda całkiem inaczej. Kobiety potrzebują ciągłych kontaktów, ich przyjaźń jest nietrwała i łatwo się rozsypuje. Obrażają się o byle co i zamiast wyjaśnić sprawę, stroją fochy lub obgadują się za plecami ;)
Faceci dadzą sobie po mordzie, a potem pójdą na piwo. I to jest piękne ;) |
otóż to! cała prawda o nas, kobietach, rozmieniajacych na drobne każdy najdrobniejszy fragment życiorysu (własnego lub chętniej cudzego)... przewartościowanie wartości, jak mawia mój serdeczny kumpel.
po mordzie nie dam (wrodzona awersja do agresji zarówno słownej jak czynnej), ale na piwo pódję chętnie
|
|
Powrót do góry |
|
|
leeloo88
Dołączył: 19 Cze 2005
Posty: 438
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Tarnowskie Góry (Katowice)
|
|
Wysłany: Nie 16:07, 07 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
Ja też nie mam osoby, którą mogłabym nazwać przyjacielem. Kiedyś była taka osoba w moim życiu, ale wyprowadziła się do Niemiec i mimo że dalej utrzymujemy kontakt to już przyjaciółkami nie jesteśmy. Ja w ogóle jestem trudną osobą żeby się ze mną przyjaźnić :/ Lubię samotność, wolę sobie posiedzieć sama w domu niż wyjść czasami ze znajomymi, nie lubię długich rozmów przez telefon...Uwielbiam samotne spacery...Co do przyjaciela faceta to się nie wypowiadam, bo nigdy takiego nie miałam. Cieszę się jednak, że jest kilka osób, które wytrzynują ze mną nerwowo i mogę na nich liczyć
|
|
Powrót do góry |
|
|
Saphira
Dołączył: 01 Cze 2005
Posty: 261
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
|
Wysłany: Nie 16:51, 07 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
To ja chyba jestem jakimś superwyjątkiem. Bo prawdziwych przyjaciółek mam aż 4. I wiem, że ZAWSZE choćby niewiem co się działo mogę na nie liczyć. Znamy się od pierwszej klasy podstawówki, aż do teraz. To już będzie......12 lat Zawsze trzymałyśmy się razem. w każdy weekend chodzimy razem do klubów, na dyskoteki. Staramy się widywać przynajmniej raz w tygodniu. No a pozatym dłuuugie rozmowy przez telefon i na gg. przy nich zawsze mogę być sobą.
Jeste takie powiedzenie, że jeśli mówisz o kimś, że był twoim przyjacielem to tak naprawde nigdy nim nie był. I na tym przykładzie powiem, że mialam przyjaciół facetów sporo. Ale ciężka jest taka przyjaźń. Namiętność prędzej czy później się rodzi. I nie da rady jej zniszczyć, czy stłumić w sobie. Obojętne która ze stron, ale ZAWSZE któraś się zakochuje. W moich wszystkich przypadkach tak było. A wy wierzycie w przyjaźń damsko męską Bo ja wierzę, ale tylko z gejem
|
|
Powrót do góry |
|
|
MrsBovary
Dołączył: 11 Lip 2005
Posty: 569
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Hidden Place;)
|
|
Wysłany: Nie 17:00, 07 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
''Przyjaźń, prawdziwa, fałszywa, czy w ogóle istnieje''
Że przyjaźń istnieje - jestem pewna!!! Mam na to 9-letni dowód.
***
Kocham moją przyjaciółkę i życia sobie bez niej nie wyobrażam!
Zawsze jej powtarzam, że bez niej wpadłabym w szpony schizofrenii albo w ogóle by mnie już nie było. I mówię tutaj BARDZO poważnie...Często popadam w depresję ( nie mylić z tymczasową melancholią, apatią czy chandrą) i wtedy zawsze mogę na Nią liczyć...
***
Jestem właścicielką chyba bardzo cienkiego naskórka i dlatego wszelkie rzeczy dziejące się wokół mnie przeżywam ze zdwojoną siłą...Czasem stan ten można nazwać nadwrażliwością, czasem przewrażliwieniem...Ale Ona jest zawsze przy mym boku.
***
To Ona uczy mnie okazywania uczuć...okazywania, bowiem jestem typem ''emocjonalnej zimy''...zawsze chłodna na zewnątrz, zawsze zdystansowana...Szczerze powiedziawszy ta moja hibernacja emocjonalna do dzisiaj nas uwiera.
A najlepszym dowodem na to niech będzie chociażby fakt, iż podczas tych 9-ciu lat nigdy się nie pokłóciłyśmy...NIGDY...Zadałam jej ostatnio pytanie :jak to możliwe? Usłyszałam wtedy, że my nigdy się nie pokłócimy, no bo jakim cudem można pokłócić się z kimś, kto, gdy tylko zanosi sie na burzę, dystansuje się, milknie i odchodzi?...Odchodzi zabierając ze sobą zamknięte w starej skrzyni emocje, uczucia...
***
Jestem pewna, iż nikt, ani nic, nie jest w stanie stanąć na drodze naszej przyjaźni. Jestem pewna, gdyż zaczęła sie ona wtedy, gdy miałyśmy : ja - 12, Ona - 13 lat...A to właśnie życie nastolatki jest najbardziej intensywne i przechodzi wiele zawirowań...
Owszem...nasza przyjaźń przechodziła kilka prób...Obie szukałyśmy zrozumienia w innych oczach... obie pukałyśmy do wielu drzwi...Ale jedyne, które się przed nami otworzyły, to były właśnie drzwi do naszych serc...
***
Milion razy dziennie zastanawiam się, jak to się stało, że zdołalyśmy się odnaleźć w tak wielkim świecie, wsród tylu ludzi, wśród tylu barwnych osobowości...Do dziś nie znam odpowiedzi, ale nie ona jest tutaj ważna...
Najważniejsze, że mogę zadać to pytanie...
Na koniec pozwolę sobie na bezpośredni zwrot do mojej przyjaciółki:
Kochanie, pamiętaj, że :
Anytime you need a friend
I will be here
Never be alone again
So don't fear
Even if you're miles away
I'm by your side
So don't you ever be lonely
Love it make it alright
If you just belive in me
I will love you endlessly
Take my hand
Take me into your arms
I'll be there forever
I won't let go
I'll never let go
NEVER...
Ostatnio zmieniony przez MrsBovary dnia Nie 17:29, 07 Sie 2005, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Laura_90
Dołączył: 02 Cze 2005
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Poznań
|
|
Wysłany: Nie 17:23, 07 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
MrsBovary, Saphira... Naprawdę jesteście szczęściarami. Że macie kogoś tak bliskiego, kogoś, kto Was w pełni akceptuje, rozumie i zawsze pomaga...
Przyjaciel to prawdziwy skarb.
Ja niestety - a może stety - nie potrafię żyć bez ludzi. Jak każdy mam chwilę, kiedy potrzebuję samotności, wyciszenia, milczenia... Ale nie potrafię tak długo wytrzymać. Gdy poświęcę komuś swój czas, gdy wiem, że komuś jestem naprawdę potrzebna - wtedy dopiero jestem szczęśliwa, wtedy dopiero żyję naprawdę. Inni są mi tak potrzebni jak powietrze.
Ale może los chciał, mnie doświadczyć, abym mogła wśród tylu twarzy rozpoznać tego PRAWDZIWEGO PRZYJACIELA...
Każdy ma swoją bratnią duszę, tylko w różnym czasie zdaję sobie sprawę, że ona jest, gdzieś obok... Być może ja poznam ją trochę później. Ale wierzę, że w końcu ją odnajdę, a ona odnajdzie mnie! (a może już ją odnalazłam... :-) ) Te, książkowe i filmowe opowieści o wiernych przyjaciołach to nie może być baśn... bajka... ułuda... Trzeba tylko w to, bardzo mocno wierzyć!
Wprawdzie nie mam najlepszych doświadczeń dotyczących prawdziwej przyjaźni... Kiedyś byłam zbyt naiwna i głupia, teraz zbyt nieufna... Z pewnością też czasem do niektórych podchodzę ze zbyt dużym dystansem... Chcę się w jakiś sposób obronić przed kolejnym rozczarowaniem. Ale jestem pewna, że któregoś dnia powiem: "Tak, mam prawdziwego przyjaciela, na którym zawsze mogę polegać"...
|
|
Powrót do góry |
|
|
bunia
Redaktor Strony
Dołączył: 08 Lip 2005
Posty: 4532
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: 100lica
|
|
Wysłany: Nie 17:41, 07 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
MrsBovary napisał: |
***
Jestem właścicielką chyba bardzo cienkiego naskórka i dlatego wszelkie rzeczy dziejące się wokół mnie przeżywam ze zdwojoną siłą...Czasem stan ten można nazwać nadwrażliwością, czasem przewrażliwieniem
jestem typem ''emocjonalnej zimy''...zawsze chłodna na zewnątrz, zawsze zdystansowana... |
zastanawiam się, jak to jest możlwe - u mnie owa nadwrażliwość łączy się właśnie z niepohamowaną wręcz ufnością. nazywajmy rzeczy po imieniu - z dziecięcą naiwnością. w stosunku do ludzi.
ze mnie można czytać jak z otwartej księgi (jesli ktoś ma ochotę). jestem mistrzynią w emocjonalnym ekshibicjonalizmie. nie, żebym katowała na siłę. to jest poza moją kontrolą.
w każdym razie gratuluję dobrania się "w korcu maku". masz nieprawdopodobne szczęście, że trafiłaś na osobę, która jest w stanie dać ci oparcie (depresja to moja specjalność!). zapewne jest to w równej części twoja zasługa...
|
|
Powrót do góry |
|
|
annie_001
Dołączył: 01 Cze 2005
Posty: 172
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wrocław
|
|
Wysłany: Nie 18:31, 07 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
Na wstępie powiem ze nie wypowiadalam sie na tym forum juz bardzo, bardzo dawno (z różnych przyczyn) jednak ten temat zaciekawil mnie na tyle, że postanowilam przeczytac wasze posty i dac wlasnego komenta.
Naleze do tej grupy ludzi, ktorzy prawdziwej przyjazni jeszcze nie zaznali. O zadnej osobie ktorą spotkalam podczas mojego ponad 16 letniego zycia nie moglam powiedziec ze jest moim przyjacielem. Do niedawna nad tym bolalam, czasem nawet usilnie szukalam przyjaciol. Teraz coraz czesciej nasuwa mi sie pesymistyczna mysl, ze prawdziwej przyjazni po prostu nie ma. A moze ja jej wcale nie potrzebuje...
Jesli chodzi o 'przyjazn' miedzy kobietami to uwazam ją za z gory skazaną na nietrwalosc i porazke. Kobiety są zawistne i zazdrosne, a kiedy dochodzi do walki o faceta są zdolne do wszystkiego. Nie chce tutaj uogólniac, bo przeciez niewszystkie dziewczyny są takie, jednak swoje spostrzezenia na ten temat mam. Podobnie jak Wegetacja, zazdroszcze facetom...
Wielkie sorry za rozpisanie sie, ale mialam potrzebe przekazania wam wszystkich moich przemyslen.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kashka
Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Wysłany: Nie 19:47, 07 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
Miss Brightside napisał: | Po drugie nie do końca wierzę w przyjaźń damsko-męską. Można się kumplować, można i się zwierzać. Ale jak się spędza dużo czasu z przyjacielem (płci przeciwnej) to ktoraś ze stron chociaż przez chwilę będzie coś czuła do tej drugiej. Jestem pewna. |
No i mnie właśnie coś takiego spotkało... Poznałam go w liceum, od poczatku świetnie sie dogadywaliśmy, wyskakiwaliśmy razem z nasza paczką na weekendowe wyjazdy, zwierzałam mu sie ze swoich problemów, wypłakiwałam sie na jego ramieniu kiedy rzucił mnie chłopak... i tak przez dwa lata... az pewnego, pamietnego i niezbyt dla mnie szczesliwego dnia wyznal mi, ze mnie kocha od samego poczatku znajomosci :/ I to byl praktycznie koniec , probowalismy pozniej jeszcze posklejac nasza przyjazn, czasami nawet rezultaty byly obiecujace... Ale ostanio zainteresowalam sie pewnym chlopakiem na imprezie a moj ex-przyjaciel zrobil mi o to mega awanture... Od tego czasu nie mam z nim kontaktu... I to jest smutne, bo naprawde łaczy nas kawal fajnej przeszlosci i wspomnien...
|
|
Powrót do góry |
|
|
bunia
Redaktor Strony
Dołączył: 08 Lip 2005
Posty: 4532
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: 100lica
|
|
Wysłany: Nie 20:09, 07 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
annie_001 napisał: | ...czasem nawet usilnie szukalam przyjaciol. Teraz coraz czesciej nasuwa mi sie pesymistyczna mysl, ze prawdziwej przyjazni po prostu nie ma... |
przyjaźni (podobnie jak z miłości) nie należy szukać za wszelką cenę. przyjdzie do ciebie sama w momencie, kiedy najmniej będziesz się jej spodziewała. nie trać wiary.
|
|
Powrót do góry |
|
|
ewelinka:D
Dołączył: 15 Cze 2005
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: toruń
|
|
Wysłany: Nie 20:10, 07 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
przyjaźń- hmmm... to jest wielkie słowo. bardzo sobie cenię przyjażń i niewyobrażam sobie życia bez przyjaźni, no bo komu ja bym sie zwiarzała jak nie przyjaćiółce. ale niestety nie każdy ma takie szczescie, i że niezaznałł(jeszcze) prawdziwej przyjaźni... ja na szczęscie mam kochaną przyjaciółkę, taką od serca "do smutków i śmiechów", i traktuję ją jak siostrzyczkę fakt, niektórzy mają mnóstwo przyjaciół, ale ja wolę mieć jednego ale to wiernego przyjaciela, niż kilkunastu ale fałszywych:/ chociaż niektórzy mają wielu i też wiernych, ale to chyba wyjątki... no nic ja się cieszę ze mogę sie podzielić z wami moją przyjażnią chociażby w taki sposób;)
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kacha
Dołączył: 26 Lip 2005
Posty: 380
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Kraków
|
|
Wysłany: Nie 20:16, 07 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
Saphira napisał: | Bo ja wierzę, ale tylko z gejem | zawsze chcialam miec przyjaciela geja,mam tylko takiego jednego kolege ale za krótko go znam i za często nie widuje ja tez nie wierze w przyjaźń damsko-męsko tylko wtedy jak jest innej orientacji seksualnej
na brak znajomych nie mogę narzekac,mam taka grupkę z która czuje się świetnie a oni mnie akceptuja nie jestem samotna tylko nie mogę nazywac ich przyjaciółmi bo za malo jeszcze przezylismy,za malo doswiadczen za nami
|
|
Powrót do góry |
|
|
DziuDzia
Dołączył: 23 Cze 2005
Posty: 1312
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Wysłany: Pon 0:11, 08 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
Saphira napisał: | A wy wierzycie w przyjaźń damsko męską Bo ja wierzę, ale tylko z gejem |
Ja raz miałam przyjaciele płci męskiej i dobrze się dogadywaliśmy. Niestety teraz jest w innej szkole i moge powwiedzieć, że już nie jest tak samo jak kiedyś. Żadko się widujemy.
A jeśli chodzi o przyjaźń z gejem to moja jedna kumpela takiej doświadczyła. I na początku wszystko było dobrze, łazili razem na zakupy i do warzywniaka świetnie się dogadywali, mogła mu wszystko powiedzieć, dzielili się między sobą swoimi poglądami o facetach itp. Aż do momentu, w którym moja kumpela zachochała się w tym geju. a tu miłość ze względu na orientację jednej ze stron, była niemożliwa. Ona bardzo cierpiała z tego powodu. Nikomu tego nie życze
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|
|